25 marca 2013

"The Walking Dead" - trupy jak żywe

Kiedyś tania, telewizyjna rozrywka, dziś jednak seriale wyszły z cienia wielkiego ekranu. Obecnie są to często telewizyjne superprodukcje o budżetach porównywalnych z kinowymi blockbusterami. Jednym z najgłośniejszych seriali ostatnich lat stał się The Walking Dead. - Mało było głupich filmów o zombie? - mógłby ktoś zapytać. Ach, żeby to było takie proste.

Wiele osób odrzuca sama informacja o fabule osadzonej wokół apokalipsy zombie. Przyznam się szczerze, że sam należę do osób, które nie są wielkimi miłośnikami tego typu produkcji, ani klimatów okołohorrorowych w ogóle. Dodatkowo wielu zapewne pokręci głową gdy usłyszy, że The Walking Dead oparte jest na komiksie. Na a przecież każdy w miarę inteligentny człowiek wie, że komiksy są głupie i dla dzieci, co nie?

Tu jednak pojawia się pewien szkopuł, o którym wiedzą ci, którzy czytali komiks bądź oglądali serial. The Walking Dead nie jest bowiem typowym horrorem. Jego największą siłą jest pokazanie tragedii bohaterów, którzy znaleźli się w świecie, którego nie znają i w którym na każdym kroku czyha na nich niebezpieczeństwo. Dużo miejsca na ekranie poświęconego jest kolejnym tragediom i przeciwnościom jakie czekają na bohaterów. Podkreślone są zmiany dokonujące się w ich psychice i to jak strata bliskich i świadomość ciągłego zagrożenia wpływa na ich charakter i decyzje.

Dotychczas na łamach serialu obserwowaliśmy wiele zaskakujących zmian w psychice postaci. Podstawowym motywem jest zresztą przemiana głównego bohatera, Ricka Grimesa, który z dobrodusznego małomiasteczkowego policjanta zmienia się w bezwzględnego przywódcę, podejmującego decyzje, które często decydują o życiu lub śmierci któregoś z bohaterów. W trzecim sezonie obserwujemy jak obóz Ricka zamiast walczyć o przetrwanie z zombie musi skupić się na innym zagrożeniu. Głównym schwarzcharakterem staje się bowiem nie banda umarlaków, ale człowiek z krwi i kości. Doprowadza to do bezsensownej walki na śmierć i życie między resztką ocalałych.

Twórcą The Walking Dead jest dobrze znany kinomanom Frank Darabont, reżyser i scenarzysta Skazanych na Shawshank, Zielonej mili i Mgły. Po pierwszym sezonie oddał jednak pałeczkę głównego twórcy Glennowi Mazzarze, który tę funkcję spełniał do połowy trwającego sezonu. Obecnie Mazzara ustępuje miejsca swojemu następcy, Scottowi Gimple. Trudno powiedzieć jak długo Gimple będzie showrunnerem Żywych trupów, ani tym bardziej ile sezonów będzie miał serial. Robert Kirkan twórca komiksowej serii wydał już 17 tomów przygód Ricka Grimesa a na czerwiec planowana jest premiera kolejnej części. Sam Kirkman zapewnia we wstępie do pierwszego tomu, że chciałby aby te przygody trwały w nieskończoność a swoją nadzieję motywuje tym, że nie cierpi zakończeń. Dla mnie najgorszą częścią każdego filmu o zombie jest końcówka. Zawszę chcę wiedzieć co stanie się później. Nawet kiedy wszyscy bohaterowie giną... chciałbym żeby akcja toczyła się dalej - informuje i zapewnia, że będzie tworzył kolejne tomy tak długo, jak tylko będzie to możliwe.

Jak to bywa w przypadku adaptacji, serial nie jest wierny temu, co przeczytać i zobaczyć możemy w komiksie. Twórcy stworzyli kilka nowych i znaczących dla fabuły postaci, kilka natomiast wprowadzili lub usunęli z serialu w innym momencie niż w oryginale. Także wydarzenia, których świadkami są widzowie nie pokrywają się z tymi, które stworzyli Kirkman i Moore w swoim komiksie. Co jednak rzadkie w takich sytuacjach, dzięki tym zabiegom serial zyskuje i staje się lepszy od swojego pierwowzoru. Gdyby ktoś miał co do tego wątpliwości napiszę tylko, że w oryginale nie pojawia się ukochana przez widzów postać Daryla oraz jego mniej już lubianego brata.

Ostatnio stacja AMC, emitująca serial w Stanach wpadła na ciekawy pomysł. Otóż od 14 lutego serial jest ponownie emitowany od pierwszego odcinka, tyle że w nieco zmienionej wersji, bo czarno-białej. Z całą pewnością twórcy serialu chcą tym samym złożyć hołd wersji komiksowej, ale też nawiązać do pierwszych istotnych filmów o zombie, które również stworzone i wyświetlane były w odcieniach szarości: Białego Zombie (1932) czy Nocy żywych trupów (1968).

Tymczasem premiera ostatniego odcinka trzeciego sezonu już w najbliższą niedzielę. Ma być krwawo a oczy najwierniejszych fanów z pewnością zaszklą się od łez, bo zginąć ma ponoć aż 27 osób. Dużo też mówi sam tytuł odcinka - Welcome to the Tombs (Witamy w grobach - przyp. red.). Dallas Roberts wcielający się w postać Miltona stwierdził na łamach "New York Volture", że finał 3. sezonu będzie dziwny, ale podobnie jak reszta obsady milczy co do szczegółów zakończenia. I dobrze!

Fanów serialu z pewnością uciszy fakt, że kolejna seria jest już zamówiona a premiera pierwszego odcinka planowana jest na październik tego roku. Miejsce głównego producenta i scenarzysty ma przejąć Scott Gimple, którego rękę możemy już podziwiać w ostatnich odcinkach bieżącego sezonu. Nam pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzący sezon będzie równie udany, jak ten, który obecnie śledzimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz