25 stycznia 2013

Kinowy savoir-vivre, czyli jak nie być skończonym chamem na sali kinowej

Do kina staram się chodzić jak najczęściej i robię to kiedy tylko mam czas i pieniądze. Bardzo rzadko zdarza mi się jednak obejrzeć film z przyjemnością a to dlatego, że często na sali kinowej pojawiają się chamy i idioci zakłócający seans. Poniższy poradnik skierowany jest jednak do wszystkich chodzących do kina. Może robisz coś źle i nawet o tym nie wiesz, więc dla dobra własnego - przeczytaj.

1. Empatia, głupcze! Zastanów się co cię denerwuje w kinie u współoglądających i nie rób tego. Poprawiasz tym nie tylko komfort innych, ale i stajesz się lepszym człowiekiem. Naprawdę!

2. Nie spóźniaj się na seans. Jak jest na bilecie 18:30 to bądź pod salą o 18:20 żeby spokojnie zajęć miejsce. Jeżeli tego nie zrobisz to ktoś inny na nim usiądzie, a potem będziecie trzeba wszystko tłumaczyć, pokazywać bilety, przepychać się, zasłaniając przy okazji film kilku następnym rzędom. I nie tłumacz się, że jest pół godziny reklam i trailerów przed filmem. Niektórzy i te trailery chcą obejrzeć.

3. Nie gadaj, nie rozmawiaj, nie wymieniaj opinii, a jak już musisz to zrób to przed filmem, po filmie, w ostateczności w czasie reklam. Inaczej popełniasz grzech ciężki. Niektórzy, nie tylko paplają, ale jeszcze przy tym gestykulują i pokazują palcami, wywijając łapami na prawo i lewo. Każdy kto tak robi, nie jest godzien posiadania rąk. Zaleca się więc ich obcięcie.

4. Wyłącz telefon! A przynajmniej go wycisz. Ja wiem, że na pewno jesteś kimś ważnym i musisz być w stałym kontakcie z mamą, ale nie zaszkodzi ci pozbyć się telefonu na 2-3 godziny. Jak już koniecznie nie chcesz go wyłączać, bo musisz sprawdzić co dziesięć minut, która jest godzina - niech będzie. Ale nie klep esemesów przez cały seans, bo ktoś ci kiedyś wyrzuci ten telefon. A na Święta dostaniesz rózgę. Ode mnie, bo Mikołaj nie istnieje.

5. Nie próbuj na całe kino prowadzić dialogów z bohaterami, ani dawać im rad. Oni cię nie słyszą. Serio! A jeżeli wydaje ci się, że słyszą, to jest od tego odpowiedni lekarz. I nie, twoje wygłaszane na całe kino komentarze nie są śmieszne. Ci, którzy się śmieją to gimbaza. Ich śmieszy nawet Szymon Majewski, więc nie masz się czym chwalić.

6. Nie wierć się, co chwilę zmieniając pozycję nóg. Naprawdę czuć to przez oparcie fotela przed tobą. I mniejsza, że zdarzy się to raz czy dwa podczas seansu, ale jeśli powtarza się to co trzy minuty, potrafi zepsuć seans. A zdarzają się i tacy, a jakże, co potrafią bezceremonialnie położyć giry na czyimś oparciu. Jeśli jesteś jedną z tych osób, skorzystaj z mojej życzliwej rady i umrzyj powolną i bolesną śmiercią.

7. Przed wyjściem na seans zastanów się dobrze nad jedną kwestią - idziesz do kina, czy idziesz się nażreć. Jeżeli wybrałeś opcję drugą, albo nie jesteś pewien, idź do KFC. Nie mówię, że wzięcie kubełka popcornu jest czymś złym. Chcesz - bierz. Ale do jasnej cholery nie wpieprzaj się na salę z całym bufetem zawierającym popcorn, chipsy, stertę nachosów z sosem i gigantyczny kubek napoju. Ludzie, którzy zwykli to robić, zazwyczaj nie potrafią tych rzeczy kulturalnie spożyć, tylko wpieprzają jak świnie, mlaszcząc przy tym, szeleszcząc, siorbiąc i pierdząc. A potem, jak się wypije ten wielki kubek, wysiorbując przy tym wszystko, do ostatniej kostki lodu, co trwa zazwyczaj kilka minut, to trzeba przecież wyjść do toalety. Oczywiście najczęściej siedząc na samym środku rzędu.

8. Nie kaszlaj i nie chrząkaj na osoby, które chcą w spokoju obejrzeć napisy końcowe. Może i masz to gdzieś, ale zdarzają się filmy z ukrytymi scenami po napisach końcowych i co niektórzy chcą te sceny obejrzeć. Chcesz przejść to cię przepuszczę, żebyś mógł z powrotem żyć swoim kiepskim życiem, ale mi daj się cieszyć filmem do końca.

To by było w skrócie tyle. A teraz najważniejsze - jeżeli sami macie jakieś uwagi do ludzi przychodzących do kina, nie krępujcie się, możecie to napisać w komentarzu pod postem. A jeżeli znacie kogoś, kto swoim zachowaniem na sali kinowej zasługuje na wieczne potępienie, wklejcie mu to na tablicy na Facebooku. Niech wie, jak wielka jest jego wina.

1 komentarz:

  1. zgadzam się, parę razy przypominając sobie jakieś obrazki "z życia wzięte" nawet się uśmiechnęłam ;) mam tylko jedno 'ALE': ja serio LUBIĘ jeść w kinie! oczywiście, w granicach kinowej przyzwoitości :))

    OdpowiedzUsuń